|
KAUKAZ - ELBRUS 5642 m npmGóry uczą pokory, ten oklepany slogan trzeba włożyć we własne ego, kiedy wściekły rozum szarpie w stronę ryzyka, a strach szepcze, dobrze że zawróciłeś. Po zejściu ulga, przeżyłeś przygodę, poczułeś swoją małość wobec mocy góry, a brak jej pocałunku na szczycie to nie porażka, to rozsądek, choć nagrodzony sporą dawką adrealiny. W dojściu było pięknie, zachód słońca pogłaskał, a do snu ukołysał nas majestatyczny Elbrus. Nasza baza w "Barrels'ach" na 3700 przez kilka dni pozostawała naszym domem Wokół czyhały przepastne szczeliny i wydawało się, że Ebrus otworzył nam ramiona. Nic złudniejszego, przez chwilę się uśmiechnął Ciężkie chwile pomagał nam przetrwać "zajac" i to był nasz ostatni widok jego pogodnej twarzy. Kilka dni oblegaliśmy tę górę jak Szwedzi Częstochowę i jak oni musieliśmy zawrócić oblizując się smakiem niedosytu i rozgoryczenia. Duże opady śniegu i brak widoczności, takie małe i prozaiczne kłopoty, a jakie g.. odłożone w głowie. Na pocieszenie została nam tylko "matiuszka" gorzałka i utrwalona w pamięci panorama Kaukazu. |