ELBRUS 2008

 

KAUKAZ - ELBRUS 5642 m npm

Góry uczą pokory, ten oklepany slogan trzeba włożyć we własne ego, kiedy wściekły rozum szarpie w stronę ryzyka, a strach szepcze, dobrze że zawróciłeś.

Po zejściu ulga, przeżyłeś przygodę, poczułeś swoją małość wobec mocy góry, a brak jej pocałunku na szczycie to nie porażka, to rozsądek, choć nagrodzony sporą dawką adrealiny.

                        

W dojściu było pięknie, zachód słońca pogłaskał, a do snu ukołysał nas majestatyczny Elbrus.

                                                                                                                   Nasza baza w "Barrels'ach" na 3700 przez kilka dni pozostawała naszym domem

                                                                                                                                                           Wokół czyhały przepastne szczeliny i wydawało się, że Ebrus otworzył nam ramiona.


                                      

Nic złudniejszego, przez chwilę się uśmiechnął                                Ciężkie chwile pomagał nam przetrwać "zajac"

     i to był nasz ostatni widok jego pogodnej twarzy.

                                                  Kilka dni oblegaliśmy tę górę jak Szwedzi Częstochowę i jak oni musieliśmy zawrócić oblizując się smakiem niedosytu i rozgoryczenia.

                                                        Duże opady śniegu i brak widoczności, takie małe i prozaiczne kłopoty, a jakie g.. odłożone w głowie.

                                                             Na pocieszenie została nam tylko "matiuszka" gorzałka i utrwalona w pamięci panorama Kaukazu.

 

Up